RPG
Administrator
Ezamel uśmiechnął się szeroko.
- Oczywiście – pocałował ją w czoło – Imperium już drży na imię Nowej Jerozolimy...
Po tych słowach wyszedł, by po kilku chwilach wrócić z posłańcem niosącym sporo pakunków.
- Połóż tutaj i idź do Zheora. – powiedział do mężczyzny – Coś ci da...
Offline
Moderator
-Jasne idz a Zehor nakopie Ci do tyłka.
Usmiechneła się lekko kiedy posłaniec juz wyszedł. Odsuneła powoli krzesło i wstała kładac dłonie na sporym okragłym brzuchu. Ciaza była już mocno zaawansowana i czuła ze rozwiazanie odbedzie się na dniach. Podparłą sie na biodrach i podesżła do kufra otwierajac go machnieciem reki. Z jego wnetrza wyskakiwały pojedynczo menzurki i fiolki.
-Bierzeemy se do działa panie kapitanie.
Offline
Administrator
Ezamel czując, że lepiej nie przeszkadzać wyszedł za posłańcem życząc Nereidzie powodzenia. Ruszył w stronę głównego wyjścia i skierował się do namiotów ochotników. Okazało się, że ruszyli sami, bez żadnego konkretnego przywódcy. Ocenił, że ledwo co piętnasty będzie w stanie walczyć z Imperium na ich terenie. Reszta...
Fenrir także wydawał się być sceptycznie nastawiony do przybyszy. Jedli bezcenne zapasy, czekali tygodnie na nic.
Liczbę mężczyzn oszacował na pięćdziesiąt tysięcy. Co piętnasty...
- Idź po Awangardę. – mruknął do Fenrira.
Offline
Moderator
Westnchenła i pokiwała rozbawiona głową za zamykajacymi się drzwiami. Kiedy wszytskie szklane naczynka ustawione były w porzadku od najwiekszej do najmniejszej białowłosa wyciagneła z niemałym trudem ksiege która lerzała na samym dnie kufra. Otworzyła na zaznaczonej kiedys stronie.
-Krwawnik, mandragora, kiwat opuncji pył z kolca jednorożca...
czytała powoli składniki by byc bardziej świadomą tego co musi przygotowac kiedy w okolicy ud poczuła ciepło, przełkneła slinę i czytała dalej.
-Ziarno kakaowca, szczypta morskiej soli...
Ciepło w okolicy ud nasilało się, a malenkie krople spływały obficie na podłogę.Kolejny raz przełkneła slinę mówiąc na głos by byc bardziej świadoma sytuacji.
-Odchodzą mi wody...
Offline
Administrator
Fenrir ciągnął Zheora za nogawkę. Gdy drow chciał za nim iść wilk trącał go nosem dając znaki.
- Że niby jeszcze kto?
Wilk nie był w stanie nic powiedzieć, więc patrzył w oczy Zheora z nadzieją, że znajdzie zrozumienie.
- Nereida? Awangarda?
Fenrir zaszczekał i usiadł czekając aż drow zbierze grupę.
- Nereido, Ezamel chce, żebyś...
Urwał w pół słowa, a jego beznamiętny, mechaniczny ton głosu nagle załamał się.
- Rodzisz. – stwierdził i pozwolił nawet na drżenie głosu.
Offline
Moderator
Kiedy zobaczyła minę Zehora zaczeła się śmiac łapiac łapczywie powietrze.
-Nie to tylko próba generalna. Gdzie Ezamel?
Offline
Administrator
- Nie wiem, Fenrir po mnie przyszedł. Zdaje się, że potrzebuje wszystkich przy sobie... Fenrir! Sprowadź pana. – wilk popatrzył na drowa i przekrzywił łeb. Szczeknął wyrażając swoje niezadowolenie i zniknął. – Potrzebujesz czegoś?
Offline
Moderator
Czuła jak ciepłe krople spływaja jej po kostkach pierwszy skurcz szarpnoł jej drobnym ciałem.
-na poczatek krzesło było by całkiem niezłym pomyszłem.
Usmiechneła się mimo ze na twarzy miała grymas bólu którego nigdy dotad nie doznała. Wydawała sie jnizsza i drobniejsza jakby skurczyła sie w sobie. Na czole wystapiły krople potu. powoli podeszła do długiego stołu kląc po krasnoludzku na czym swiat stoi ze jest tak daleko. Złożyła ksiąkę zaginajac róg strony.
Offline
Administrator
Drow natychmiast wypełnił jej prośbę. W tym samym momencie w sali zjawił się Ezamel, wyraźnie naburmuszony.
- Co ma znaczyć to wszystko? Posłałem po Awangardę!
Zmierzył wzrokiem Nereidę i Zheora.
- Rodzisz. – stwierdził powtarzając ton drowa.
Offline
Moderator
Stali obok siebie z minami wyraznie przerazonymi. Zlustrowała ich uwąznie obejmujac sie mocno gdysz dopadł ja kolejny skórcz.
-nie przeszkadzaj sobie.
Wyszczerzyła się kiedy ból zelrzał.
-taka jest kolej rzeczy.
Po tych słowach obaj pobledli. Chwile sie zastanawiała ale stwierdziwszy ze jest tu jedynym medykiem i jedyną kobietą zaczeła się śmiac.
-Zehor pomożesz mi czy zemdlejesz? mam wam wyjasnic jak to sie robi?
Offline
Administrator
Obaj spojrzeli po sobie. „Nie ma wyjścia” mówili sobie bez słów i zabrali się do pomocy Nereidzie.
Ezamela nie zaskoczyłby szturm miliona nieśmiertelnych, desant na tyłach, atak z powietrza... Ale coś takiego? Powoli docierał do niego fakt, że jego ukochana faktycznie RODZI. Tylko Fenrir siedział niewzruszony.
- Czego potrzebujesz? – zapytali oboje jednocześnie.
Offline
Moderator
-akuszerki i medyka... ale patrzę na was i myślę że to raczej mało realne ... który chce być aaaaauuuu
Nie dokończyła gdyż jej ciałem szarpnął potężny skurcz.
-koniec wygłupów przynieście moją torbę ręczniki i wodę...
mruknęła dysząc ciężko. Objęła sie na brzuch.
-niecierpliwy jak tatuś...
Offline